poniedziałek, 14 lutego 2011

Co zrobić, żeby nasz sklep internetowy przepędził klientelę

Z okazji walentynek poradnik z przymróżeniem oka. Zapraszam.

Kilka ostatnich lat to dynamiczny rozwój Internetu w Polsce, o czym chyba nikogo nie trzeba specjalnie informować. Dodatkowo, dostępność sieci, możliwości technologiczne, oraz oczywiście tempo życia przeciętnego naszego rodaka są na tyle duże iż w znaczącym stopniu wpływają na zainteresowanie zakupami on-line.





Bez wątpienia sklep internetowy oszczędza czas i pieniądze internauty. Zamiast godzinami wędrować od sklepu do sklepu, porównywać ceny, sprawdzać oferty, by wreszcie wybrać najlepszą, teraz można tych porównań dokonać siedząc w wygodnym fotelu we własnym domu, lub tam, gdzie nam wygodniej. Zdecydowana większość ludzi jest więc zgodna w tym, że do „wirtualnych” marketów po prostu warto zaglądać.

I tak jak wielu właścicieli zastanawia się, nad tym jak sprawić, by sklep internetowy przyciągnął tłumy, inni stają się, by wręcz odstraszał. Czyniąc więc tych ostatnich ekspertami, przytoczę kilka sposobów na to, co zrobić, by sklep internetowy przepędził klientelę:

naturalnie witryna powinna być utrzymana w ostrych, kontrastowych kolorach. Osobiście proponuje czerń z żółcią lub fiolet z żółcią. Dobrze też komponuje się czerwień z zielenią.
Słowem klimat graficzny strony powinien drażnić oko. Oprogramowanie, w jakie wyposażony zostanie sklep internetowy powinno skutecznie utrudniać internaucie sprawne wkładanie do koszyka kolejnych zakupów oraz monitorowanie jego zawartości. Zadbajmy też, by miał problem ze złożeniem zamówienia – tu bardzo skuteczny okazuje się nazbyt długi formularz zgłoszeniowy i długa wieloetapowa procedura;
skutecznie odstrasza nieaktualna oferta. Jeśli klient włoży do koszyka produkt A i z uporem maniaka przebrnie przez sztucznie skomplikowaną procedurę składania zamówienia, a nawet przelewem zapłaci i okaże się po dobie, że produktu nie było już w chwili kiedy on składał zamówienie, możemy liczyć, że więcej nie przyjdzie;
wspaniale sprawdza się nieprzestrzeganie regulaminu, w który administrator sam wyposaży sklep internetowy;
nawet masochistów zniechęca fakt, iż sklep internetowy wysyła towar grubo po terminie wyznaczonym na samej stronie oraz że obsługa nie jest dostępna pod żadnym kanałem komunikacji, który sama udostępniła, a jeśli już zdarzy się tak, że kontakt uda się biednemu klientowi nawiązać, spotka się z arogancją i nieuprzejmością sprzedawcy;
mile widziane są pomyłki. Choć wydaje się to możne nieprawdopodobne, wiele sklepów wysyła klientom inny towar, niż ci zamówili;
zszarganą opinią spamera, zepsutą reputacją i brakiem klientów zaowocuje przesyłanie na adresy dotychczasowych klientów mnóstwa reklam i ofert. Co ważne, dla „lepszego” efektu nie pytamy adresatów o zgodę na przesyłanie materiałów promocyjnych.

Podsumowując, dodam tylko, że wyżej opisane propozycje należy traktować jako pewnego rodzaju początek „burzy mózgów” w precyzowaniu sposobów na utracenie klientów przez sklep internetowy.

Więcej błędów popełnianych na różnego rodzaju witrynach znajdziemy bez kłopotu. Jak się okazuje, ku radości przedsiębiorczej konkurencji, wdrażanie takich pomysłów wcale nie jest takie rzadkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz